Od kilku dobrych lat mocno interesowałam się rynkiem nieruchomości w województwie łódzkim. Przeglądałam oferty domów i mieszkań, obserwowałam jak znikają ogłoszenia, zmieniają się ceny, bądź nie mogą się sprzedać i tkwią na serwisach od dawna. 2 lata temu pierwszy raz znalazłam ogłoszenie sprzedaży pewnego domu, ale wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że zostaniemy jego właścicielami…
Powody
Kiedyś wspominałam na blogu, że moim marzeniem jest zakupić PRL-owską kostkę i tak ją zmodernizować by świeciła dawnym blaskiem. Marzenie to towarzyszyło mi od dobrych 7 lat, po drodze znalazłam świetną pracę, skończyłam studia, urodziła się nam Matylda, mieliśmy ślub i wesele, urodziła się nam druga córka Daria. W międzyczasie zaliczyliśmy 3 przeprowadzki w ciągu 4 lat. Z domków jednorodzinnych na wygwizdowach, do pierwszego wspólnego mieszkania praktycznie w centrum Łodzi (10 min tramwajem do pracy to była czysta przyjemność!), potem do mojego rodzinnego domu (znowu wygwizdów i to dosłownie, piździ tam jak w kieleckim), później do drugiego domu rodziców mojego męża (na szczęście sami tu mieszkamy ^^), niestety okrutnie daleko od Łodzi. 15 km od centrum Łodzi to dla nas na prawdę okrucieństwo, jeszcze nie ma jak z tej naszej lokalizacji dojechać do miasta rowerem, trzeba jechać na okrętkę po ulicach, brak ścieżek rowerowych.
Nie lubimy się wozić dupowozem (chyba że na wycieczki), tracić rodzinnego czasu na dojazdy (dzieci do żłobka, ja do pracy) ani kasy na paliwo. I może jeszcze kilkanaście lat temu, zanim z rodzicami wyprowadziliśmy się z Łodzi (w której się urodziłam i którą kocham całym sercem) do Starowej Góry, wizja przeprowadzki do dużego domu na wsi była dla mnie czymś cudownym. Dzisiaj z perspektywy matki, jednak marzącej o aktywnym korzystaniu z uciech wielkiego miasta, życie pod miastem jawi się jako koszmar.
Poszukiwania
Na szczęście mąż ma takie samo zdanie jak ja, dlatego półtora roku temu postanowiliśmy, że na poważnie zaczniemy szukać naszego miejsca na świecie, czas skończyć koczowniczy styl życia! Nie zmieniać dzieciom co roku żłobka/przedszkola/szkoły. Zapewnić im stabilizację i poczucie bezpieczeństwa, stałych kolegów, znane twarze sąsiadów oraz rejony do spacerowania. Zaczęliśmy szukać mieszkania w centrum Łodzi. Mieszkania?! Tak wiem, z wolnostojącego domu do mieszkania, co myśmy sobie myśleli?! Wymagania mieliśmy wygórowane: najlepiej w wielkiej płycie/starym budownictwie/ostatecznie kamienica, nowe budownictwo nie wchodziło w grę (tutaj piszę dlaczego); min 70m2, balkon i piwnica, min 3 pokoje, najlepiej 4, pierwsze piętro, bo kto by chciał z dwójką dzieci latać po schodach wyżej? Nic idealnego nie mogliśmy znaleźć, a jak znaleźliśmy to albo znikało w chwilę, albo kosztowało 350 tys. zł, co jest absurdalną ceną jak za mieszkanie. Temat zakupu mieszkania odpadł, bo doszliśmy do wniosku, że rowerów i przyczepki oraz miliona innych rzeczy nie zmieścimy w mieszkaniu! Nie mówiąc już o tym, że na naszym „klasycznym” aucie Ruda tańczy jak szalona, ono musi być garażowane .
Decyzja
To może mały domek do generalnego remontu w okolicach Łodzi? Lepszy rydz niż nic, no trudno najwyżej będziemy dalej dowozili dzieci. Niestety wszystkie ciekawe domy w okolicach miasta były prawie tak samo drogie co w Łodzi, a na dodatek to dowożenie/brak życia wielkomiejskiego/brak sensownych restauracji. Skoro, tak czy siak, oglądaliśmy już takie domy, które przekraczały nasz wcześniej założony budżet, to zróbmy jeszcze jeden mały krok do przodu i znajdźmy sobie PRL-owską kostkę do życia w Łodzi. A co tam, jak szaleć to szaleć na całego, najwyżej się weźmie kredyt. Podjęta została ostateczna decyzja, iż szukamy domu spełniającego poniższe wymagania.
Wymagania
cecha | warunek | czemu? |
działka | 400-800m2 | Już się nakosiliśmy w swoim życiu, optymalna wielkość ogródka to maks 800 m2, więcej to już nadmiar „dobrego„ jak dla nas, a na duży ogródek warzywny zawsze i wszędzie znajdzie się miejsce. |
lokalizacja | osiedle domków jednorodzinnych, nie przy gwarnej ulicy, blisko do szkół i komunikacji miejskiej | Obecnie mieszkamy przy ulicy, z której inni zrobili sobie świetny skrót, którym omijają światła na głównym skrzyżowaniu w naszej mieścince. Między 5 a 8 rano mamy największy hałas. Latem przy otwartym oknie nie da się spać. Blisko szkół i w mieście – nie tracimy czasu na dojazdy praca/przedszkole, więcej czasu mamy dla rodziny. |
bryła budynku | klasyczna PRL-owska kostka, najlepiej piętrowa z piwnicą | Bo to oczywiste |
stan budynku | nieocieplony, nie ruina, nie do generalnego remontu | Nieocieplony — by elewacje zrobić po swojemu, nie ruina — by uniknąć potencjalnych wysokich kosztów remontu. |
przyłącza | kanalizacja, gaz i szybkie łącze internetowe | Szambo jest drogie i kłopotliwe, ogrzewanie gazowe to fajna sprawa (mamy obecnie i jesteśmy zadowoleni, ale jakbyśmy budowali dom to tylko elektryczne po całości i to bez rekuperacji itp.), a internet min 200mega to po prostu must have, informatykom inaczej krwawią wszystkie organy wewnętrzne. |
droga dojazdowa | asfalt/kostka brukowa, byle nie droga gruntowa, ani kocie łby | Nasze auto lubi proste drogi bez dziur, a my lubimy mieć czyste buty. |
dodatkowe wymagania | budynek gospodarczy z garażem | Nie lubię się powtarzać, ale na prawdę nasze auto musi być garażowane. |
W sumie obejrzeliśmy 4 mieszkania i 5 domów, by dojrzeć do decyzji o zakupie właśnie tego Naszego.
Czemu akurat ten DOM?
- Jest to klasyczna (prawie) PRL-owska kostka.
- Znajduje się w świetnej lokalizacji, ciche spokojne, prawie że zamknięte osiedle domków jednorodzinnych, blisko szkoła podstawowa (200 m), przedszkola, przystanek autobusowy oraz ścieżka rowerowa.
- Stan techniczny jest bardzo dobry.
- Spełnia wszystkie nasze wymagania pod względem metrażu oraz ilości pokoi, rozkład pokoi jest bardzo sensowny.
- Droga dojazdowa jest porządnie zbudowana z kostki brukowej, wszędzie na osiedlu są chodniki, przed domem również.
- Piwnica jest ogromna, wykafelkowana, ogrzewana, podzielona na wiele pomieszczeń.
- Jest częściowo wyremontowany, instalacja elektryczna na miedzianych kablach, kilka lat temu wymieniono wszystkie stare okna na nowe PVC, grzejniki również. Z zewnątrz jest nie ocieplony, więc będziemy mogli stworzyć jego wygląd zewnętrzy po swojemu.
- Bardzo nam się podoba
Nasza PRL-owska kostka – fakty
- 120 m2 powierzchni użytkowej oraz 120 m2 powierzchni nieużytkowej, czyli piwnicy, garażu oraz pomieszczeń gospodarczych.
- Budowany był w latach 73-74.
- Jest to projekt prawie indywidualny, w Łodzi postawiono tylko 2 domy według tego projektu.
- Działka ma 530 m2, z czego ogród aż 320 m2.
- W ogrodzie mam 2 wielkie śliczne magnolie
Niżej kilka zdjęć wnętrza naszego zacnego domu. Proszę zwrócić uwagę na zieloną wannę w łazience – na bogato czyż nie?
Teraz pozostało nam tylko cierpliwie czekać, aż poprzedni właściciele się wyprowadzą (mają czas do końca lutego) i od razu zaczniemy działać z odgruzowywaniem domu . Tym samym zapoczątkowuje serię wpisów na blogu. W kolejnych wpisach przeczytacie o planach remontowych, wymaganiach projektowych i o wszystkim innym co łączy się z zakupem/remontem domu kostki.
Pozdrawiam serdecznie!
Artykuł Kupiliśmy dom – PRL-owska kostka! pochodzi z serwisu M.S. House.